Paradoks traumy polega na tym, że jest to chyba coś najgorszego, co może przydarzyć się człowiekowi, natomiast uwalnianie się od traumy to jedno z najbardziej fascynujących i pięknych doświadczeń, jakie dane jest nam przeżyć na Ziemi.
Używając słowa trauma mam na myśli stan fizjologiczny, w jakim znajduje się ciało w wyniku przeżytego wstrząsu. Trauma jest w pewnym sensie zatrzymaniem pewnych procesów fizjologicznych, a na pewno znacznym ich spowolnieniem. Trauma „mrozi krew z żyłach”,, „wstrzymuje oddech”, „zaciska żołądek” „zwala z nóg”, rozwala od środka pozbawiając człowieka naturalnej bariery ochronnej – fizycznej i psychicznej.
Nie ważne, jakie zdarzenie ją spowodowało, ciało straumatyzowane jest zawsze takie samo. To ciało sztywne, zamrożone, uwięzione pomiędzy walką a ucieczką, w ciągłym stanie gotowości, w ciągłym pobudzeniu, rozdrażnieniu, w ciągłym oczekiwaniu na niebezpieczeństwo, które nie nadchodzi.
Trauma jest wewnętrznym więzieniem, piekłem w sensie dosłownym – układ nerwowy się pali od trwania w ciągłej gotowości, naprężone mięśnie bolą, spowolniona lub przyspieszona jest praca niemal wszystkich organów i układów, zaczynają się przewlekłe dolegliwości z cyklu autoagresji, boli całe ciało.
Stan fizjologiczny odzwierciedla się na poziomie umysłu ciągłym uczuciem lęku, niepokoju. Boli całe Jestestwo. Jest to stan, którego nie da się po prostu wytrzymać.
Częstą reakcją obronną jest dysocjacja – rozszczepienie, oddzielenie się od swojego ciała, bo skoro ciało boli, to taka osoba decyduje się na poziomie podświadomym, że nie chce go czuć, nie chce czuć siebie. Dysocjacja jednak przyczynia się do wzmocnienia stanów lękowych i depresji. Depresja wbrew temu, co się powszechnie uważa, nie jest stanem odczuwania nieuzasadnionego smutku.
Depresja to brak czucia, stan, gdy człowiek nie czuje nic. Gdy taka osoba poczuje smutek, oznacza to, że depresja jest w fazie uzdrowienia i nie wolno wtedy tego smutku blokować. Stany lękowe są wynikiem braku poczucia bezpieczeństwa, a poczucie bezpieczeństwa tu na Ziemi jest mocno związane z czuciem własnego ciała, a jeśli nie czuje się ciała, to nic się nie czuje i błędne koło traumy zaczyna się nakręcać i kręcić coraz szybciej. To wszystko powoduje subiektywne odczucie utknięcia, z którego nie ma ucieczki oraz poczucie bezradności, beznadziei i wewnętrznej, nieuświadomionej rozpaczy…
Uwolnienie traumy to rozładowanie energii, która wezbrała się w ciele człowieka w chwili zagrożenia i nie miała możliwości ujścia z powodu niemożności ucieczki lub walki. Ta ogromna ilość energii nie znajdując ujścia pozostaje w ciele nieraz przez całe lata i sieje spustoszenie w całym organizmie.
Uzdrowienie zaczyna się od oddechu.
Spokojny wdech i wydech przy braku oczekiwania na szybkie rezultaty i nie unikaniu tego, co bolesne, niewygodne, trudne. Uzdrowienie zaczyna się od decyzji o uzdrowieniu i zdobycie się na odwagę, aby „zstąpić do piekieł”, żeby potem zmartwychwstać.