1 września 1939 roku. Wszyscy znamy tę datę.
Kojarzy się nam jednoznacznie…jak wiele jest takich dat w polskim kalendarzu! Przynajmniej kilka razy do roku odchodzimy uroczystości związane z wybuchem wojny czy jakiegoś powstania. To pokazuje nam naszą tragiczną historię.⚡️
Jednak ta tragedia nie żyje tylko na kartkach szkolnych podręczników. Ona żyje w nas, w potomkach ludzi, którzy ją przeżyli. Ona żyje w tzw. pamięci rodowej każdego z nas, w naszej podświadomości, tj. w naszych Ciałach. Liczne opowieści, czasem opowiadane nam przez Dziadków i Babcie, a czasem zapomniane, wyparte, bo były zbyt trudne, by je pamiętać, przetrwały w naszej pamięci komórkowej.
Te opowieści to nieuleczona trauma rodowa każdego z nas osobno i nasza wspólna trauma narodowa. Te opowieści wpływają na nas, na nasze postrzeganie siebie jako ofiary, co powoduje, że przyciągamy do siebie sytuacje, które nas w tym utwierdzają. Te opowieści przyczyniają się do naszych chorób.
TA TRAUMA CZEKA NA UZDROWIENIE!!!‼️
Nie wystarczy tylko w kółko o tym opowiadać i podsycać w sobie w ten sposób syndrom ofiary.
Nie chodzi też o to, żeby to wypierać i wymazywać z kart historii. To się wydarzyło i nic tego nie zmieni.
JAK ULECZYĆ TĘ TRAUMĘ?
Jak co roku zapalam świeczkę w ten dzień.
Nie oglądam telewizji, nie słucham przemówień, nie idę do kościoła. Siadam przy świecy, spokojnie oddycham…cisza…
po chwili czuję lęk i przeraźliwy strach, upokorzenie, zniesławienie, ból fizyczny i psychiczny, ból istnienia, ból związany z byciem kobietą, straciłam męża, syna, moja córka została zgwałcona, może ja sama też, nie wiem…zabrano mi wszystko, co miałam, może wywieziono mnie gdzieś do obozu? byłam głodna i było mi zimno, nie wiedziałam, czy przeżyję do jutra… a może już dawno nie żyję, bo zginęłam pierwszego dnia, od pierwszej bomby?…
Jestem po części każdą z tych kobiet…kobiet Mojego Rodu. Tak samo Ty jesteś każdą z tych kobiet, czy mężczyzn…kobiet i mężczyzn z Twojego Rodu, którzy tam byli i tego doświadczyli…
Rozluźniam się w tym, pozwalam temu być, przepłynąć…
ból osiąga swój szczyt, aby po chwili zacząć ustępować…
„Kochana kobieto z mojego Rodu, Babciu, Prababciu, Ciociu, kimkolwiek byłaś, czuję twój ból, Twój lęk, Twoje upokorzenie…zgadzam się na to, zgadzam się na Ciebie, na Twój los, który jest częścią mojego losu. Zgadzając się na Ciebie, zgadzam się na siebie całą, na to kim jestem i skąd się wzięłam. Kłaniam się nisko Tobie i temu co przeżyłaś”