Jestem.
Jestem w nieustającej drodze, niekończącej się podróży w głąb siebie. Ta droga zaczęła się dużo wcześniej niż myślałam. Wydawało mi się, że ta fascynująca przygoda zaczęła się w 2014 roku, gdy życie postawiło mnie na poważnym zakręcie. Nie wiedziałam, co dalej, naprawdę bałam się o siebie, o swoje życie. Naprawdę miałam subiektywne wrażenie umierania.
Nie wiedziałam wtedy jeszcze dokąd mnie to wszystko doprowadzi. Chciałam tylko mieć „normalną” rodzinę – męża, dzieci, chciałam chodzić do pracy, spotykać się weekend ze znajomymi, żyć jak „normalny” człowiek, bez lęku, bez tego przenikliwego bólu w całym ciele, bez poczucia, że jestem z innej planety.
Gdy zaczynałam terapię, myślałam, że właśnie to osiągnę. To był mój cel. Lepiej się zresocjalizować, lepiej wpasować się w ramkę, którą narzuca system, bez tego bólu w środku, że coś jest nie tak. Ten ból czułam od urodzenia.
Jak się potem okazało, ten ból był wynikiem mojej nieprzeciętnej siły, wewnętrznej mocy, żeby pomimo usilnych nacisków sytemu, zostać przy sobie. Gdy to odkryłam, zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo nie pasuje mi życie, które prowadziłam i chciałam szybko wszystko zmienić. Chciałam zmienić przede wszystkim pracę, zmienić miejsce zamieszkania, zmienić znajomych, zmienić, zmienić, zmienić!!! Szarpałam się kilka lat szukając właściwej drogi dla siebie i chciałam szybko uwolnić się z rąk systemu. Okresy walki przeplatały się z okresami wycofania się, rezygnacji i ucieczki…
Kim jestem dzisiaj? Czy jestem przebudzona? Co to znaczy? Co się zmieniło?
Dziś czuję, że obudziłam się ze snu zwanego biologicznym życiem na ziemi, poczułam iluzję tego wszystkiego, co dzieje się wokół mnie. Co się zmieniło?
Nie zmieniło się nic i jednocześnie zmieniło się wszystko. Stare przysłowie japońskie mówi: „Przed przebudzeniem rąb drewno i noś wodę, a po przebudzeniu rąb drewno i noś wodę”
Zatem co zmienia przebudzenie?
Przed przebudzeniem rąbiesz to drzewo i nosisz tę wodę w zmaganiu, w walce o byt, martwisz się, że za mało narąbiesz tego drzewa lub za mało wody nanosisz. Wszystko odbywa się w lęku o jutro, o przyszłość. Wszystko odbywa się pod bezwzględnym nakazem programu przetrwania. Ciężkość.
Po przebudzeniu po prostu bawisz się tym doświadczeniem, bo wiesz, że nie ma to żadnego znaczenia ile drzewa narąbiesz i ile wody nanosisz. Czujesz, że życie w tym ciele i z tym umysłem, z tym programem jest tylko kontynuacją czegoś, co było wcześniej i jest przygotowaniem do czegoś, co będzie później. Tu nie ma celu do osiągnięcia, nie ma terminu do wykonania, nie ma powagi sytuacji, nie ma lęku, jest tylko zabawa w doświadczenie. Lekkość.
Co się zmieniło w moim życiu po przebudzeniu?
Niewiele. Niewiele na zewnątrz. Wciąż migruję między biurem a matą do jogi. Tak od kilku lat…
Jezus mówił: „po owocach poznacie”. To jak poznać tych przebudzonych, skoro tak mało się zmienia na zewnątrz, czym są te owoce?
Czym emanujesz, czym wibrujesz, jak inni ludzie czują się przy Tobie. Czy czują się spokojni, zaakceptowani, kochani, włączeni do grupy? Czy dajesz innym przestrzeń na bycie sobą, nie oceniając ich, nie obwiniając, nawet we własnych myślach?
Ja nadal spędzam kilka godzin dziennie w biurze, siedząc przy biurku, przy moim największym nauczycielu. To biurko pokazało mi niemal wszystkie moje programy podświadomości, to biurko było świadkiem mojego żalu, bólu, frustracji, złości, smutku, rezygnacji, niemocy, bezradności. Przez kilka lat było przedmiotem mojej nienawiści, niechęci, agresji.
Dziś to samo biurko dotykam z ogromną czułością. Pytam cierpliwie, każdego dnia, pokaż mi, co dzisiaj, co dzisiaj jest do ukochania? Ono jeszcze ciągle pokazuje, a te lekcje są piękne i fascynujące. Czuję, jak za tym biurkiem roztapia się we mnie coś starego, tysiące lat uwarunkowania.
Co przyniesie przyszłość? Nie wiem. Przyjdzie mi z pewnością rozstać się z tym biurkiem, jednak już dziś nie czekam tak usilnie na ten moment. To się po prostu wydarzy, gdy będziemy oboje gotowi, gdy zostawię w tym miejscu wszystko to, co mam zostawić i otrzymam wszystko to, co mam otrzymać.
Po co zatem to wszystko? Po co to całe przebudzenie, skoro nie ma tu efektu WOW i spektakularnych cudów?
Nie wiem, to tylko zabawa w doświadczenie.
Wiem, że jestem.